Zjeść sernik czy nie zjeść sernika?
Zaktualizowano: 17 maj 2020
Święta tuż tuż...
I mimo że w te święta mamy lepszy wybór jedzenia (pod względem dietetycznym) to i tak dostaje pytania:
- a majonez mogę?
- żur w chlebie?
- a ciasto? sernik? babka? makowiec?

I tu pada najważniejsze zdanie! JAK ŚWIĘTA BEZ CIASTA?
Zdaje się że mam na to jakieś rozwiązanie :)
Ciasta własnej roboty
Robię dwa ciasta, te które najbardziej smakują domownikom, w tym roku jest to sernik i makowiec. Piekę je sama, kupując produkty najwyższej jakości. Dodatkowo mam kontrole nad ilością dodawanego cukru (tak, go też dodaje). Wybieram ser twarogowy, który jest serem, a nie mieszanką mleka ze skrobi modyfikowanej. Kupuję mak, a nie gotową masę makową. Do tego żurawinę (niesłodzoną, bez oleju słonecznikowego) zamiast rodzynek. Mąkę pszenną zastępuję żytnią, lub owsianą.
Tak się składa, że oba ciasta są kruche i nie potrzebuje dodawać proszku do pieczenia, ani sody oczyszczonej do wyrośnięcia. Ale nawet tego nie uważam za przesyt w domowych ciastach.
Przecież:
Soda oczyszczona – czyli wodorowęglan sodu to substancja nadająca bąbelków, obecnych wszędzie co musujące. Ma odczyn alkaliczny więc zobojętnia kwasy - jeżeli wasze surowe ciasto nie miało w sobie nic kwaśnego, w upieczonym będzie można wyczuć posmak spalonego mydła. Gdy soda dostanie coś o kwaśnego np. owoce, ocet, miód, dochodzi do zobojętnienia w skutek czego powstaje dwutlenek węgla. Reakcja jest szybka i nie trwała dlatego należy umieścić ciasto od razu w piecu. W ten sposób ciasto cudownie rośnie, a reakcja chemiczna wygląda tak:
NaHCO3 + HCl → NaCl + H2O + CO2↑
Proszek do pieczenia – składa się częściowo z sody oczyszczonej. Dodatkowo zawiera regulatory kwasowości, o których można przeczytać na odwrocie opakowania. Ważne jest to po co dodaje się regulatory? Soda, jak już wspomniałam, musi mieć kwaśne środowisko. Dodatki w proszku działają w środowisku zasadowym w temperaturze powyżej 60 stopni i nie ma potrzeby dokwaszania ciasta. Oprócz tego w proszku do pieczenia znajduje się mąka ziemniaczana lub pszenna. Dodawane są po to by proszek nie zmieniał się w grudki.
Czy polecam? To zależy są ciasta do których dodajemy tych substancji bo inaczej nie wyrosną, ale są też takie które ich nie potrzebują:

- naleśniki
- gofry
- ciasto kruche
- omlet
- drożdżowe
- i mój sernik i makowiec
Także da się!
Ale do senda.
Przez kilka ostatnich lat nauczyłam się, że więcej w cale nie oznacza lepiej. Gdy na stole jest 5 - 6 rodzajów ciast to przecież każde z nich trzeba spróbować! A kto ma tyle czasu i blaszek by móc upiec tyle smakołyków? No właśnie nie wielu z nas. Wtedy z pomocą przychodzą:
Ciasta z cukierni i piekarni
Te rzemieślnicze jeszcze jako tako, o ile faktycznie wypieka jakaś starsza babinka - o tyle dobrze (chociaż składu nigdy nie dostałam do wglądu).
Takie ciasto trzeba "mieć w głowie" odpowiednio wcześniej... zamówić w piekarni, odstać swoje w kolejce w wielki piątek, zapłać 100 zł za 4 kawałki ciasta i jeszcze nie można go zjeść wtedy gdy ma się ochotę bo "czeka do świat" - czyja mama tak nie mówiła?

Ciasta z marketów
Najgorsze rozwiązanie. Nigdy nie kupowałam tego typu wypieków, ale ostatnio dzięki jednemu z moich pacjentów otrzymałam taką ciekawą fotorelację.
Ok. 40 składników w jednym cieście! można sobie język połamać czytając ten spis na głos. Przeraża mnie ta ilość chemii. Współczuje tym brzuchom które będą to trawiły ;(
Morał jest dość krótki.
Czy w Twoim cieście które pieczesz (nawet jeżeli dodasz proszek do pieczenia czy sodę) znajdziesz aż 20 innych E-składników? Które czytane na głos przypominają tablice Mendelejewa?
Nie sądzę.

Na pytanie zjeść sernik czy nie zjeść sernika, odpowiadam: JEDZ !
Tylko upewnij się że pochodzi on ze sprawdzonego "piekarnika"
Wesołych Świąt