

Tytuł magistra inżyniera zdobyłam na renomowanej, wśród wielu rankingów uczelni - Politechnice Wrocławskiej.
Studiując Biotechnologię farmaceutyczną zrozumiałam ogrom szklaków metabolicznych zachodzących w naszych organizmach... poznałam cały przekrój leków i produktów farmaceutycznych które mają wpływ na samopoczucie oraz leczenie schorzeń. Podczas dwu letniego stażu w laboratorium diagnostycznym nauczyłam się czytać badania i wyciągać wnioski jak uzupełnić niedobory i działać na przyczynę, a nie na skutek.
Kolejnym krokiem rozwojowym są studia na Wrocławskim Uniwersytecie SWPS, na kierunku Psychodietetyka, które pozwoliły mi zrozumieć aspekty psychologiczne, poznawczo-behawioralne oraz terapeutyczne, w leczeniu nadwagi i otyłości.
Moja pierwsza przygoda z kontrolą pożywienia zaczęła się już w liceum, gdzie każda koleżanka z klasy narzekała to brzuch, to uda, to cellulit. Postanowiłam trochę poczytać i znalazłam klucz "do sukcesu" dieta 1500 kcal i treningi, tylko cardio. Waga ładnie zaczęła spadać, włosy wypadać, pojawiły się wory pod oczami i brak siły do życia... Pożądany efekt osiągnęłam ale wraz z nim szereg skutków ubocznych.
Po osiągnięciu powyższego kolejnym etapem było jedzenie głównie słodyczy zamiast zdrowych posiłków. Koleżanki na studiach pękały z zazdrości "je same słodycze, a chuda jak patyk". Okres ten nie trwał zbyt długo...
(Teraz już wiem, że zbyt duża restrykcja zbliżała mnie do JOJO)
Na zajęciach z mikrobiologi badaliśmy grupy antybiotyków, którymi szczepione są małe kurczaczki. Wynik badań był kubłem zimnej wody, okazało się że podczas pierwszej fazy wzrostu kurcząt podawane jest im 7 różnych grup antybiotyków. Wtedy tylko dochodziło do mnie, że jem antybiotyki. EFEKT: wegetarianizm...
Nie jadłam mięsa 2 lata, następnie przestałam jeść również ryby... przez metale ciężkie, następnie zrezygnowałam z produktów mącznych - ZŁY GLUTEN... później odrzuciłam nabiał. Kazeina, laktoza... "Mleko jest dla cielaka" itp. Następnie namaczałam wszystkie orzechy bo zły kwas fitynowy... A do tego każda osoba spożywająca posiłek w mojej obecności otrzymywała wykład na temat tego co wkłada do ust, nie ważne czy chciała i tak została poinformowana. Dopiero po psychoodietetyce zrozumiałam, że był to objaw ortoreksji - zaburzeń odżywiania.
Moje ciało po tych eliminacjach było dość zalane wodą podskórną. Przejadałam zdrowe jedzenie, a do tego mój sposób treningów stał się dużo bardziej intensywny... codziennie bieganie i trening na siłowni od 6 rano. Nie miesiączkowałam, nie rozumiałam sygnałów które wysyłał mi organizm. Dążyłam po trupach do celu.
Następnie skok na głęboką wodę, z wegetarianki zaczęłam jeść mięsne KETO, bo wszyscy chwalili. Mój organizm przeżył szok, do tego zaczęłam trenować crossfit, 5 km biegu dziennie, a ponad to pole dance, gimnastykę i chodziłam na ściankę wspinaczkową. Jedynym środkiem transportu był rower. Moje zapotrzebowanie dziennie wynosiło ponad 3000 kcal, a jadałam 1300 kcal (w tym jedynie 60g węglowodanów!) poniżej mojej wartości spoczynkowej. Więc raz na jakiś czas miałam napady objadania się ogromną ilością słodyczy, a poźniej łykałam leki przeczyszczające. Nie spotykałam się ze znajomymi, bo bałam się, że pójdziemy coś zjeść - byłam bardzo nieszczęśliwa.
Cierpiałam na zaburzenia odżywiania
Dopiero jak zaczęłam dogłębniej interesować się metabolizmem, jak jakość jedzenia wpływa na samopoczucie oraz psychologią jedzenia i tym, że wszystko zaczyna się w głowie. Dopiero doceniłam i uświadomiłam że wracam na właściwy tor. Zawsze widziałam coś do poprawy w swoim ciele ale dopiero w momencie gdy, przestało to spędzać mój sen z powiek, zauważyłam że jestem szczęśliwa.
Dlatego dieta dietą, treningi treningami ale to przede wszystkim Ty masz się czuć dobrze z tym co robisz i jak trenujesz. Życie jest Twoje i nie polega tylko na diecie i treningach. Wszystkie zmiany muszą najpierw zadziać się w głowie.
Jeżeli moja historia przekonała Cie do tego, że rozumiem jak się czujesz, pozwól sobie pomóc. Nie chciałabym, by ktokolwiek musiał się czuć tak jak ja wtedy.










Wszystkie diety oraz przepisy przetestowałam na sobie! W ten sposób mam pewność, że posiłki które zaproponuje spełnią Twoje oczekiwania smakowe! A zarazem ich sposób przygotowania będzie na tyle łatwy i sprytny, że gotowanie nie zajmie Ci całego dnia.